poniedziałek, 14 kwietnia 2014

...

Kochani!
Chciałam trochę "wykorzystać" bloga by powiedzieć wam, że wracam. Blog o innej tematyce i nowa ja. Chcę zacząć na nowo i mam nadzieję, że to wyjdzie. Jeśli chcecie poznać mój nowy plan "bliżej" zapraszam na About everything and anything
Całuski
Wasza Vivi (O ile jeszcze mnie pamiętacie)

niedziela, 19 stycznia 2014

Koniec z tym

Kochani!
Chciałabym powiedzieć wam prawdę. Anime przestało mnie już interesować i ogólnie przestałam myśleć w tym zakresie. Nie wrócę do tego ani innych blogów o mandze i anime. Przepraszam was, ale nie dam rady. Myślę, że ten rozdział w moim życiu mogę uznać za zamknięty. Na pewno spotkamy się jeszcze kiedy indziej na innych blogach. Oficjalnie zmieniam konto i sposób myślenia. Co nie zmienia faktu, że będę czytać i komentować wasze blogi. Jedynie nie wiem czy usunąć tego bloga. Jeśli stwierdzicie, że tak napiszcie, a jeśli nie... Też napiszcie ^ ^. Nie mówię, żegnajcie. Mówię do zobaczenia.

niedziela, 29 grudnia 2013

Nobody can't live forever

Kochani! Chciałabym poinformować was, że zaczęłam na nowo pisać historię Abisu Dreyar ^ ^ Postaram się coś jeszcze wykrzesać o Kuro... Ale niczego nie obiecuję! Jak na razie zapraszam każdego na bloga o Abu-chan. Jak to ona zwykła mawiać Nobody can't live forever

czwartek, 28 listopada 2013

Przepraszam

Kochani...
Wiem, że już tyle razy zawieszałam bloga, ale teraz... Na razie wypaliłam się w sprawie Kuro. Nie mam pomysłu na ciąg dalszy... To jest kiepska wymówka, wiem. Mam jeszcze szkołę na głowie... Muszę napisać kilka wierszy na konkurs... I aktualnie mój laptop odmówił współpracy. Piszę do was z laptopa brata. Jeszcze raz z całego serca przepraszam. Zrozumiem jeśli nie będziecie chcieli nawet na mnie czekać. Jestem okrutna i zachowuję się jak szczeniak po raz enty zawieszając bloga... Przepraszam moi drodzy...

wtorek, 29 października 2013

Rozdział 26 "Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć"

Idziemy zwartą grupą. Każdy rozgląda się wokoło.
-Ludzie... Wyglądacie jakby zza rogu miała wam wyskoczyć Shakira- duszę śmiech. W ich oczach widzę zdanie "Ona zwariowała!"
-A ty się tym nie przejmujesz Kuro-sama?- Jura chyba jako jedyny z ciekawością przypatruje mi się.- Nie boisz się Najpotężniejszego Demona Czarnego Maga?
Zatrzymuję się i patrzę chwilę przed siebie.
-Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć- uśmiecham się delikatnie.

~Retrospekcja~
-Szybciej! Mocniej!- wysoka kobieta  z rokami stoi naprzeciwko dziewczynki.
 Dziecko uderza w nią różną magią. Pomarańczowowłosa odpiera jej atak z łatwością.
-To już robi się nudne- kobieta uderza dziewczynkę w nogi, przez co beżowowłosa upada.- Musisz osłaniać całe swoje ciało, obserwować przeciwnika, atakować. I gdy nadejdzie moment... Wygrać pojedynek.- pomaga dziecku wstać.
-Ty jesteś nie do pokonania, Kirke-sensei- sapie głośno.
-Wcale nie- nachyla się.- Pamiętaj o jednym Kuro. Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć.

~Koniec retrospekcji~

Oni idą dalej.
-A wy gdzie?- patrzę zdziwiona.- Jesteśmy na miejscu.
-Jesteś pewna?- Erza wzrokiem okrąża dużą polanę.- Tutaj nikogo nie ma.
Wzdycham głośno.
-Koniec zabawy. Możesz już wyjść Kirke- mówię przed siebie. Nagle rozlegają się głośne oklaski.
-Brawo, brawo, brawo- za ściany drzew wychodzi wysoka kobieta o pomarańczowych włosach i tego samego koloru oczach. Ma rogi, a niektóre części jej cała pokrywa twarda łuska. Jej wzrok wyraża kpinę. Tak samo ton.- Nauka nie poszła w las, moja droga.
-Podstawy jak to mówiłaś- uśmiecham się krzywo.
-Zabrałaś wsparcie?- prycha i patrzy na Drużynę Światła.
-Ciebie to nie powinno obchodzić, niewolnico- ściągam skórzaną kurtkę, która lekko ogranicza moje ruchy i rzucam ją w bok.
-Niewolnico? Ja?
-Sprzedałaś się. Przeczysz sama sobie- mrużę oczy.- Służyć komuś to jakby sprzedać swoją duszę.
-Jeszcze to pamiętasz?- w jej oczach widać na chwilę zdziwienie.- Małemu dziecku można powiedzieć wszystko. Nawet, że Ziemia jest płaska. Dziecko i tak uwierzy.
-To się nazywa zaufanie- patrzę jej w oczy.- Wyzywam cię, Kirke.
-Wspaniale!- klaszcze w dłonie.- Ale... Tylko ty.
-Co?! Ale...- Mizu wyrywa się.
-Gomene Mizu. Innym razem- nie patrzę na nią.
-H-hai Kuro-sensei...
-Zaczynajmy- mówię i otacza nas ogromna, przeźroczysta bańka.
Wszyscy rzucają się i zaczynają walić w jej ściany.
-Jest dobrze! Uspokójcie się!- krzyczę na nich. Oni zdziwieni stoją tylko i obserwują.
-Wiesz tylko jedno Kuro... Ta walka jest na śmierć i życie- uśmiecha się szeroko.
-Znam zasady. Aut vivunt in gehennam ignis obruent in sanguine suo...

~Punkt widzenia osoby trzeciej~

Dłonie demonicy płoną pomarańczowym ogniem.
-W sumie... Zabijając cię wyświadczę ci przysługę. Spotkasz swoją rodzinkę- wybucha śmiechem.
-Ta... Do zobaczenia w piekle suko- dziewczynę na chwilę otacza światło i pojawia się ubrana w srebrną zbroję w stylu rzymian. W dłoni trzyma ogromną maczetę. Naciera na kobietę. Zamachuje się maczetą. Jednak demonica z łatwością wytrąca jej dłoń z ręki i uderza płonącą pięścią. Dziewczyna uderza plecami o barierę. Pomarańczowowłosa podbiega do niej, zaciskuje rękę na szyi i uderza kilka razy o drzewo. Dziewczyna upada na ziemię i kaszle krwią.
-Prosze, prosze... Czyli jednak nie taka mocna- kobieta prycha i znów zaciska płonącą dłoń na gardle dziewczyny.- A teraz powiedz "Kirke-sensei... Dziękuję ci za te lekcje życia i... Błagam cię. Ocal mnie od tego nędznego życia". Mów!
Dziewczyna wybucha chropowatym śmiechem. Jej dłoń otacza niebieska poświata. Wskazującym palcem dotyka czarnego kamienia na środku czoła demona.
-Aaa!- kobieta puszcza ją i łapie się za czoło.- Ty szmato!
Beżowowłosa wstaje chwiejnie i mówi głośno:

-You either the divine child raises his hand,
Ashes to ashes dust to dust.
Blood for blood,
Soul for the soul,
Battle demons.
Life and death
You account for death.

Pomarańczowooka pada na kolana. W jej oczach widać łzy.
-Każdy ma swój słaby punkt. Sztuką jest go odnaleźć- dziewczyna zmęczona podchodzi do konającej kobiety.
-P-pamiętasz...
-Nauka nie poszła w las, Kirke-sensei- uśmiecha się lekko.
-D-dziękuję... O-odkupiłaś moją duszę..
-Byłam ci coś winna- chwyta jej dłoń.- To on ci to zrobił prawda?
-O-on jest nie daleko... U-uważaj moja Pani- kobieta umiera z uśmiechem na ustach.
Dziewczyna ściska kurczowo jej dłoń, a po jej policzkach spływają łzy. Bariera znika, a każdy podbiega do niej.
-Kuro...- lodowy mag kładzie jej dłoń na ramieniu.

~Punkt widzenie Kuro~
-Ona tego chciała- mówię przez łzy.- Nie mogła powiedzieć tego słowami, ale... Chciała by jej dusza była zbawiona... To zaklęcie... Ono ją uratowało.
-Cii..- Gray głaszcze mnie po włosach.
Naglę słyszę, że ktoś wchodzi na polanę. Podnoszę wzrok.
-T-to niemożliwe...- przykładam dłoń do ust. Na skraju polany stoi wysoki chłopak o czarnych włosach i oczach. Ma delikatny uśmiecha na twarzy.
-Kuro-chan... W końcu cię znalazłem- wszyscy patrzą nie dowierzając.
Biegnę w jego stronę krzycząc:
-Zeref-nii~!


***
Ludzie! Macie kolejny powód do zabicia mnie! Nie dość, że rozdział do dupy to jeszcze taki oklepany... *płacze w kącie*
Kuro: Vivi... Nie było tak źle... *próbuje ją pocieszyć, na co ona płacze jeszcze rzewniej* Kurwa... No nic! Pozostało tylko napisać... Do zobaczenia!






P.S To jest Kirke ^ ^

środa, 23 października 2013

Rozdział 25 "Seks, alkohol, zapiekanki, dragi i inne sprawy ludzi spełnionych życiowo"

Natsu otwiera drzwi z kopniaka. Każdy wchodzi na luzie. Tylko ja jestem ciągnięta przez mechanicznego potwora o włosach czerwonych jak krew jej ofiar, bagażu większymi niż wymaga prawo stanowe i spojrzeniu godnym bazyliszka i Freddiego Krugera. Tak, ciągnie mnie za sobą Tytania. I przy okazji gniecie mi ulubioną koszulkę!
-Erza puszczaj mnie do cholery!- wyrywam się. Szkarłatnowłosa puszcza mnie, a ja biegnę w kierunku drzwi. Te oczywiście zamykają się tuż przed moim nosem.
-Mówiłam! Różowy burtelowaty, labirynt, z którego wyjścia nie ma!- siadam na ziemię wkurw... Bardzo zdenerwowana.
-Ach ten głos! Anioł zawitał w nasze progi!- o nie! Tylko nie on!- Kuro miłości moja!
Ze szczytu schodów zbiega w moim kierunku...
-Kurwa Lates! Odpierdol się ode mnie!- chłopak zamyka mnie w żelaznym uścisku.
-Kwiatuszku! Ale ja cię tak dawno nie widziałem! Moje życie było puste przez te dwa lata!
-A moje było udane! Seks, alkohol, zapiekanki, dragi i inne sprawy ludzi spełnionych życiowo. Ale nie! Bo musiałam spotkać ciebie!- próbuję się wyrwać.
-Moje serce pęka na pół słysząc te słowa! Kochanie...- bierze mój podbródek w dwa palce.- Te kilka lat były dla mnie wiecznością.
-Taaa... A ja mam chłopaka- prycham.
-I to jestem ja- nieźle już wkurzony Gray odpycha Hibikiego i przytula się do mnie.
-Moje... serce...- chłopak teatralnie mdleje.
-Dobijasz mnie czasami człeku- kręcę głową i siadam obok Lucy na kanapie.
-Kuro-sama! Dawno nie gościliśmy ciebie w naszych progach!- Eve podchodzi do mnie, ze szklanką soku i ogromnym uśmiechem na gębie.
-Taaa... Dzięki- biorę od chłopaka napój i wypijam go jednym haustem. Drzwi po raz kolejny otwierają się.
-Witamy magów z Lamia Scale- ten idiota, neandertalczyk, pedał, żygolak, transwestyta o imieniu Hibiki znów ma banan na ryju.
-Przepraszamy za  to kilku minutowe spóźnienie- wysoki mężczyzna z długą brodą kłania się lekko. Patrzę na nowo przybyłych. Znam chyba każdego z nich. Lyon Vastia, Sherry Blendy... Boże! Ten gościu z brodą to Jura jest!
-Czyli jednak posłuchałeś mnie w kwestii brody, Jura!- wybucham śmiechem. Ona patrzy na mnie zdziwiony. Po chwili jednak jego usta uchylają się lekko, a twarz zastyga w wyrazie szoku.
-K-Kuro-sama?- jąka się, a ja powoli zaczynam się uspokajać.
-Nie wiesz. Wróżka Zębuszka.
Nagle widzę, jak w moją stronę, biegnie jakaś dziewczynka o zielonych oczach...
-Kuro-sensei!- rzuca się na mnie ze łzami w oczach. Zaraz, zaraz. Ten głos...
-Mizu?- patrzę na nią zdziwiona.- Ty w Lamia Scale?- wybucham śmiechem.
-SENSEI?!- każdy patrzy z otwartą gębą na nas.
-Yyyyy..... Czekolada?- robię dziwną, nawet jak na mnie minę.
-Mizu dlaczego mówisz do niej sensei?- białowłosy patrzy na dziewczynkę.
-Bo to ona mnie nauczyła mojej magii- mówi takim tonem jakby mówiła, że woda jest mokra.
-A jaką ty masz magię?- pyta Lucy pijąc wodę.
-Jestem Wodnym Zabójcą Bogów- uśmiecha się szeroko, a blondynka wypluwa zawartość swojej jamy ustnej.
-Kuro... Masz nam coś do powiedzenia?- Erza patrzy na mnie wyczekująco.
-Yyyyy... Lubię placki?- posyłam jej rozbrajający uśmiech. Powoli jednak kolor jej twarzy zaczyna mieć taki sam odcień co włosy.- Ok, ok! A więc... Zanim dołączyłam do gildii, podróżowałam po Fiore. I tak znalazłam Mizu. Pomogłam jej i tyle- wzruszam ramionami.
-Tyle?! Kuro-sensei! Ty mnie uratowałaś!- Mizu tupie nogą jak pięciolatka.- Byłam od urodzenia więziona przez mroczną gildię- zwraca się do Erzy i innych.- Sensei miała wtedy 12 lat, a mimo tego wychowała mnie. Nauczyła mnie żyć. Przeżyłyśmy razem 4 lata. Później... Nasze drogi się rozeszły- uśmiecha się smutno. Szybko obejmuję  ją pocieszająco ramieniem.
Natsu wybucha śmiechem.
-Pogrzało cię? Ten ogień ci zaszkodził czy co?- patrzę na niego jak na idiotę.
-Oj Kuro! Tyle jeszcze masz tajemnic! A to zabawne!- śmieje się histerycznie chłopak.
-Ahaaa.. Ta sytuacja nie wymaga nawet mojego komentarza. Okej! Ludzie! Może ustalimy szczegóły naszej misji, co?
-Racja!- Hibiki uśmiecha się szeroko.- Ichiya-sama!
Nagle obok Erzy pojawia się rudy gnom, którego podbródek przypomina z wyglądu owłosioną dupę pawiana.
-Erzo... Jak zwykle pachniesz... Bosko! Men~!- szkarłatnowłosa automatycznie prostuje się i zastyga w przerażeniu.
-Ludu!- wzdycham i kopię faceta z glana tak, że przelatuje na drugi koniec sali.- Możemy czy nie?!
 Wzdycham i rozglądam się po sali. Lyon, Gray i Natsu kłócą się o coś, Sherry i Ren migdalą się w kącie, Lucy popija herbatę, Happy śpi na jej kolanach, Eve i Mizu rozmawiają o czymś, Erza nadal jest w stanie zawieszenia, a Jura... On tylko patrzy przez okno zamyślony.
-KURWA! LUDZIE CZY MOŻEMY ZACZĄĆ MÓWIĆ O MISJI CZY NIE?!- wybucham.
-Hai!- odpowiadają chórem.
-Więc... Kolejny Demon Czarnego Maga zaatakował wioskę nie daleko nas. Musimy go powstrzymać- Jura wyjmuje zdjęcie z kieszeni.- Demona nazywa się...
-Tamashi no ita*- mówię cicho.
-Właśnie Kuro-sama- patrzy na mnie.
-Łatwizna- wstaję i przeciągam się.
-Łatwizna?- Sherry jest wyraźnie zdziwiona.- To dlaczego niby zwołano znów Drużynę Światła?
-Dla mnie łatwizna. Co nie znaczy, że dla każdego- wzruszam ramionami.- Idziemy Mizu?
-J-ja?- rudowłosa patrzy na mnie zdziwiona.
-No tak. Pokażemy na co nas stać, nie?- uśmiecham się szeroko.
-H-hai!- dziewczyna idzie za mną do drzwi.
-Idziecie?- patrzę przez ramię.- Będzie niezła zabawa.
Zaraz każdy rusza do drzwi. Wzdycham i otwieram drzwi. W twarz uderza mnie chłodnie powietrze. No nic. Czas zobaczy jak nam wyjdzie.

~W tym samym czasie~
Czarnowłosy opiera się o drzewo. Oczy ma zamknięte.
-One-chan... Nie długo znów się spotkamy. I zaczniemy od początku. Nie ważne co będę musiał zrobić. Przysięgam ci to, Kuro-chan...


*Pożeracz dusz

***
Dum dum dum duuummmm~!  Moi drodzy! Oto rozdział! Nie podoba mi się. Jest za krótki i nie ciekawy -.-
Kuro: Tobie nic się nie podoba -.-
Nie prawda! No może trochę....
Kuro: Dobra! Nie zanudzaj ich na śmierć!
Hai, hai! A więc...Rozdział dedykuję nowej czytelnicze: Arisie Yoshikage! Mam nadzieję, że teraz rozdział nie przeszkodził ci w spełnianiu marzeń XD




A to Mizu-chan. Stworzyła ją DarkHappy-chan za co z całego serca jej dziękuję ^ ^

sobota, 19 października 2013

Rozdział 24 "Co to to nie! Nie zamierzam iść do tego różowego burdelu, z pedałami i żygolakami, głupszymi od Dragneel'a i Fullbuster'a razem wziętych!"

Każdy patrzy na niego jak na wariata.
-Kiedy jedziemy Mistrzu?- pyta opanowana Erza.
-Jutro. To wszystko. Możecie iść- wraca do papierów.
Wychodzimy z gabinetu i schodzimy na dół.
-Gray! Kurwa jego mać!- wrzeszczę na cały głos gdy chłopak zaczyna znów mnie całować.- Kocham cię, ale ja powietrza potrzebuję!
Cała gildia wybucha śmiechem. Chłopak na chwilę zatrzymuje się i patrzy na mnie.
-Foch- obraca się i odchodzi.
-No nie obrażaj się! Żartowałam!- patrzy na moją twarz i podchodzi do mnie.
-Żartowałaś? No wiesz!- bierze mnie na ręce.- Za to należy ci się kara- wynosi mnie z gildii.
-Mira pomocy! On mnie torturować chce!- ona tylko wybucha śmiechem.
Idziemy przez miasto.
-Gdzie idziemy?- patrzę na jego twarz.
-Hmmm... Do mnie- uśmiecha się szeroko. Dochodzimy do kamienicy. On szybko otwiera drzwi do mieszkania i kładzie mnie na ziemi.
-Baka- rumienię się lekko i idę do kuchni.
-A ty gdzie?- łapie mnie i całuje.
-Wiesz... Jeśli ty nie chcesz zrobić mi kawy to sama sobie zrobię- pokazuje mu język i idę zrobić sobie kawy.- Ty też chcesz?- wstawiam wodę i szukam kubków.
On odwraca mnie w swoją stronę i całuje namiętnie.
-Chcę ciebie- wkłada delikatnie rękę pod moją koszulkę.
-Ja wiedziałam, że ty nie wyżyty jesteś, ale żeby od razu biedne dziewczynki rozdziewiczać- kręcę głową i duszę śmiech.
On nie zwraca uwagi na moje słowa i ściąga mi koszulkę. Rumienię się delikatnie.
-Wiesz... Chyba pierwszy raz rumienisz się z mojego powodu- uśmiecha się szeroko i całuje moje policzki.
-Przestań, no!- jestem aktualnie moja twarz ma nowy rodzaj czerwieni.
-Piękna, słodka i moja-mruczy mi do ucha i zanosi mnie do łóżka.
-Zboczeniec. Nie dość, że ekshibicjonista to jeszcze...- zamyka mi usta kolejnym pocałunkiem.
Ściąga ze mnie kolejne części ubrania, aż w końcu leżę pod nim całkiem naga. On już jest bez ubrań. Hmmm... Chyba zacznę lubić to jego niekontrolowane rozbieranie się. W końcu oddaliśmy się tylko sobie.

~Następnego dnia~

Powoli otwieram oczy. Rozglądam sie po pokoju. Ściany pomalowane na czysty błękit i ciemne meble. Plazma i pokaźny zbiór DVD. Piękny pokój, ale brakuje w nim... Gray'a! Wstaję i przeciągam się. Zakładam jego koszulkę i, gdy otwieram drzwi uderza we mnie zapach jajecznicy i grzanek. Idę prosto do kuchni i zastaję tam lodowego maga nakrywającego do stołu.
-Właśnie miałem cię iść budzić- podchodzi do mnie i całuje.- I jak się spało Słońce?
-Bosko- uśmiecham się szeroko i idę do stołu.- Ale głodna jestem.
On odsuwa mi krzesło i mów z uśmiechem:
-W takim razie smacznego.
Siadam zadowolona i zaczynam jeść.Po chwili obydwoje kończymy jeść.
-Wiesz... Nie powinieneś mi gotować.
-Dlaczego?- patrzy na mnie zdziwiony.- Nie smakuje ci?
-Problem w tym, że mi smakuje. I od teraz wiesz, że ty mi będziesz mi robił śniadania, nie?- siadam mu ka kolanach i przytulam.
-Dla ciebie wszystko- mruczy mi do ucha i zaczyna bawić się moimi włosami.
-Cholera!- zrywam się.- Dzisiaj idziemy na misje! Ubieraj się i idziemy do mnie!
Gray wybucha śmiechem i szybko pakuje się. Ja zakładam wczorajsze ubrania i ciągnę go do mnie. Dochodzimy do mnie. Idę do mnie i pakuję pierwsze, lepsze rzeczy. Idziemy na stację. Tam czekają już na nas wszyscy.
-Wreszcie- mówi wkurzona Erza.
-No sory cię wielkie! Też byś się spóźniła, gdybyś co dopiero wstała- mówię zziajana.
-To co wy tam robiliście?- Natsu, Happy i Lucy duszą śmiech.
-Różne rzeczy- przytula mnie od tyłu Gray.
-Boże, ale wy wszyscy jesteście nie wyżyci- kręcę głową.
Oni tylko wybuchają śmiechem. Każdy człowiek patrzy na nas jak na idiotów. Pociąg wjeżdża na stacje i prawie do niego wbiegam. Jak najdalej od nich. Zajmuję szybko przedział. Lucy i Happy idą normalnie, ale Erza ciągnie za sobą zielonego Natsu. Każdy zajmuje swoje miejsce, a różowowłosy zostaje znokautowany przez szkarłatnowłosą. Patrzę przez okno i obserwuje krajobraz.Czuję na sobie wzrok czarnowłosego.
-Oni się luuuubbbbiiiiąąąąą- mówi przeciągle Happy.
-Zapamiętaj sobie Happy, że ja ci też tak będę mówić jak będziesz się gapić na dziewczynę dłużej niż 10 sekund- mówię wściekła.
-Aye sir!- mówi lekko zarumieniony kotek.
-Wysiadamy- mówi lekko uśmiechnięta Erza i wyciąga Natsu na świeże powietrze, a my posłusznie idziemy za nią. Różowosłosy pada na ziemię i zaczyna ją całować. Gray już szykuje się, żeby coś powiedzieć, ale przerywam mu:
-Ani mi się waż. Nie chcę słuchać waszych kłótni.
-Mrożonka jest pod pantoflem!- wybucha śmiechem Natsu.
-Zamknij się Natsu albo powiem Himei o zdjeciach- mówię z z szyderczym uśmiechem. Chłopak rumieni się i zamyka.
-Chyba nie chcemy wiedzieć co to za zdjęcia- zaczynami iść przez las.
-Toooo... Może powiecie mi do jakiej gildii idziemy?- uśmiecham się szeroko.
-Nie, bo się cofniesz- mówi czerwonowłosa.
Wzruszam ramionami i idę dalej za nimi. Już widzimy zarysy budynku...
-JAJA SE ROBICIE?!- zaczynam wrzeszczeć.- BLUE PEGASUS?!
-Kuro...- zaczyna Lucy.
-Co to to nie! Nie zamierzam iść do tego różowego burdelu, z pedałami i żygolakami, głupszymi od Dragneel'a i Fullbuster'a razem wziętych!
-Racja!- mówią chórem chłopacy. Zamyślają się na chwilę.- Ej!
-Widzicie! Być głupszymi od nich to już cud!- zaczynam się cofać.- Addio Mio Caro!
Erza łapie mnie i potrząsa mną.
-Idziemy tam razem! Musimy to zrobić!
-Pojebało? Nie zamierzam wdychać tego samego powietrza co Lates!- wyrywam się jej.
Ona mechanicznym krokiem idzie do drzwi gildii. Boże! Jestem za młoda żeby umierać!

~W tym samym czasie~
Czarnowłosy mężczyzna leży na łące. Ogląda chmury. "Chmury są takie piękne, Nii-san. Każda opowiada tą samą historię. Ale inne kawałki"
-Już nie długo, One-chan- szepcze.- Niedługo znów zbierzemy naszą historię w całość Kuro-chan.



***
Możecie mnie zabić, torturować czy co tam chcecie, ale nie napisałam sceny +18! *zaczyna beczeć* Próbowałam, ale do dupy wychodziło! A stwierdziłam, że pseudo pornola ze ścieków wam nie dam! Przepraszam was!
Kuro: I tak od rana. Tylko wyje i wyje.
Bardzo was przepraszam. Ale tyle się w tym tygodniu działo. Ten rozdział i inne moje sprawy... No cóż! Naprawdę was przepraszam! Starałam się, napisać jak najlepiej. Ale mam nadzieję, że narobiłam wam smaczku na brata Kuro ^ ^ To do zobaczenia moi drodzy ^ ^